Aniele Stróżu

przyjacielu

 

napłakaliśmy razem łez kałużę

 

choć ten jeden jedyny raz

obraz nieba w niej

jest błękitny

 

czas Ci już wracać na łono

już nie zbudzę Cię nagłą modlitwą

zalecz skrzydło brutalnie rozdarte

o twardy ziemski hak

 

leć jak Feniks w świetliste przestworza

kołuj pikuj orbituj

lewituj

 

pędź ku szczęściu

 

a na słonej ziemi

 

czerwona dziewczynka

w czerwonej sukience

chudych palców liczydła rozstawi

 

na łez paciorkach zliczy swe minuty

i wreszcie zapadnie w sen