asfalt zalanej słońcem ulicy
roztapia się gwałtownie
jak moje zasady
pod Twym dotykiem

 

wraca wspomnienie cienia w którym
zakochiwałam się powoli
lecz i tak zbyt szybko
w Twym poczuciu czasu

 

w znojnym lipcowym żarze znów
samotnie stąpa moje martwe ciało
żałobnie odziane
w nową bransoletkę
o Twym imieniu

 

rozgrzany asfalt wciąga jak bagno
chłód bransoletki łzy z oczu wyrywa
choć to wszystko było nieważne
w Twoim mniemaniu

 

(1.07.2019- wiersz najpierw musi się wydarzyć…)